Zaliczyłem niedawno 3 życiówki, na 10 km, półmaraton i Maraton, a wczoraj nadarzała się okazja, żeby poprawić jeszcze czas półmaratonu, zwłaszcza, że nie złamałem jeszcze nigdy czasu 2 godzin na tym dystansie. Okazja, jak wydawać by się mogło, idealna. Bieg odbywał się w ramach Maratonu Opolskiego, trasa dobrze mi znana... Jakże się myliłem 😉 Znam Opole bardzo dobrze, mieszkałem tam 5 lat, a i odkąd biegam, to bywając w Opolu, zwykle wybieram się na jakieś towarzyskie bieganie z zaprzyjaźnionymi biegaczami z Opola. Jak się okazało, trasa tak jak turystycznie fajna, tak pofałdowana, to w górę to w dół, a jedyny płaski odcinek to długa prosta po ulicy Krapkowickiej bez kawałka cienia i bez ani jednego podmuchu wiatru, co miało duże, jeśli nie decydujące znaczenie dla tego biegu. Zacząłem dobrze i szybko, przez 5-6 km utrzymywałem tempo poniżej 5:30, a potem ta prosta... I tempo siadło, biegłem już wolniej niż 6 min/km. Jednak nie lubię upału, kiedy biegam 😌😌😌😌