Wracamy do naszej standardowej godziny. W najbliższy czwartek zapraszamy na piaseczyński rynek o 20-ej. Stamtąd ruszamy na nasze konwersacyjne 12 kilometrów.
Maraton - Przebić "tą ścianę". Razem... Orlen Warsaw Marathon - duża impreza masowa w stolicy, ok. 8 tysięcy maratończyków, fajerwerki, muzyka, emocje...słowem wielki bieg za nami. Teraz pozostaje otrzepać się z kurzu ulicznego i chwilkę zastanowić się jak było, spisać emocje po, które krążą w głowie i nie dają spokoju. Chciałam tu jednak napisać o tym co dla mnie z tego maratonu pozostało najważniejsze, czyli o tym co działo się w trakcie ostatnich 12 kilometrów i jak ważne jest wsparcie drugiego człowieka. Tutaj znane powiedzenie sprawdziło się na 110%. Od początku. Były plany, założenia tempa, wolniej niż półmaraton żeby się "nie spalić", wszystko szło dobrze... Czytałam wcześniej o tej słynnej "ścianie". Co to jest? Kiedy to się objawia? Podobno nagle i podobno najczęściej koło 30 kilometra... ściana, która jak pisali nie pozwala dalej biec...i jak już z nią się spotkasz to koniec, nie przebijesz jej...pisali. Końcówka 29 kilometra, wy
Cześć, Ponieważ herszt naszej biegowej bandy Mikołaj założył nam stronę www i jeszcze do tego zaprosił nas jako swoich przyjaciół i współbiegaczy do współtworzenia tego projektu, to jako ochotnik postanowiłem zacząć. Zacznę zatem jak zwykle od kilku słów o sobie i moim bieganiu. Zwykle biegam "dokładnie", czyli ciągnę się w ogonie naszego peletonu, ale czasami jakimś cudem pobiegnę szybciej - reguły nie ma, choć przyjmując terminologię sportową, błyski szybkości zdarzają się zwykle po dobrze przepracowanych treningach. Co prawda, nie mam w zwyczaju pościgu za życiówkami, traktuję bieganie jako sport towarzyski, zwłaszcza w naszej grupie. Muszę jednak przyznać, że nasze współbieganie spowodowało, że moje dystanse się radykalnie wydłużyły, w trzech słowach: "mogę dłużej biegać", a co za tym idzie stałem się ostatnio poszukiwaczem biegowych okazji, tzn. poszukiwaczem wolnych chwil, w których mogę pobiegać, gdyż jako tata dwóch synów i osoba służbowo podróżująca po ca
No dobra, jeszcze nie zostałem tym górskim biegaczem, zresztą jak to napisała mi koleżanka, doświadczona górska biegaczka Izery to nie góry, więc się nie liczy, ale po kolei... Jakiś rok temu będąc w Jeleniej Górze spotkałem się z Wojtkiem, kolegą jeszcze z liceum, z którym wybraliśmy się na niedzielne wybieganie, zrobiliśmy wspólnie jakieś 16 km i w czasie tego biegu Wojtek zaraził mnie myślą o wzięciu udziału w Wielkiej Pętli Izerskiej - półmaratonie ze startem i metą w Szklarskiej Porębie i trasą poprowadzoną przez Góry Izerskie. Akurat byłem po debiucie w półmaratonie i zamarzyło mi się, by zmierzyć się też z bieganiem w górach. Temat ucichł do jesieni, choć kilka razy podejmowałem temat wśród współbiegaczy z Piaseczno Running, ale bez skutku, wiadomo, Izery to nie ta ranga, co inne kultowe biegi górskie 😉 W okolicach listopada zastanawiałem się w jaki sposób zaplanować sobie udział w zawodach biegowych, by zapewnić sobie kompromis z drugą połową i bez szkody dla domowych rela
Komentarze
Publikowanie komentarza